„Chciałbym wziąć coś nowego”: Taika Waititi ujawnia, że chce odnowić Gwiezdne wojny, tak jak Thor: Ragnarok
Reżyser Taika Waititi został wyznaczony do roli reżysera kolejnej części Gwiezdnych Wojen. Nowozelandczyk jest znany ze swoich skandalicznych kreatywnych podejść do rzeczy starych i nowych. Jego praca z Jojo Królik I Co robimy w ukryciu wyzwoliła więzy tego, co można zrobić zza obiektywu reżysera.
Wizjonerska wizja Marvela Thor: Ragnarok sprawił, że był to odświeżający film do oglądania po monotonnym strumieniu filmów fazy 3. Ale jednocześnie film wytyczył linię, która oddzielała repertuar MCU jako adaptację komiksu od komediowego eksperymentu. Powstaje więc pytanie, czy geniusz Waititi wystrzeli wszechświat Gwiezdnych Wojen w kierunku genialnej nowej stycznej, czy też sprowadzi ją do całkowicie niegodnej.
Przeczytaj także: „Czuje się jak film o Gwiezdnych Wojnach”: Taika Waititi ujawnia, jak przygotowuje się do odległej galaktyki
Taika Waititi ujawnia swoją wizję Gwiezdnych Wojen
Odległa galaktyka dała nam przełomowe filmy oparte na wyobraźni i pomysłach George'a Lucasa. Od czasu tytułowej opery kosmicznej z 1977 roku postawiliśmy stopę we wszechświecie, który nie jest dokładnie zdefiniowany przez prawa naszego rzeczywistego, ale pokochaliśmy go i zaakceptowaliśmy z równym podziwem.
Jednak epicka seria science-fiction była w stanie zajść tylko do tej pory dzięki oryginalności. Stale rozszerzający się wszechświat przestał wychodzić poza granice oryginalnej kontynuacji i trylogii prequeli. Wszystkie prace od początkowej 6 szły tam iz powrotem w różnych czasach i miejscach, aby pokazać historie postaci związanych z pierwszą fabułą.
Przeczytaj także: Obi-Wan Kenobi Sezon 2 podobno w fazie rozwoju pomimo sprzeciwu
I tu wkracza Taika Waititi. Fabuła jego nowego filmu Gwiezdne Wojny była trzymana w ścisłej tajemnicy i jest to zrozumiałe. Waititi dopiero niedawno rzucił okiem na to, co przewiduje na przyszłość tej serii.
„Słuchaj, myślę, że aby wszechświat Gwiezdnych Wojen mógł się rozszerzyć, musi się rozszerzyć. Nie sądzę, żebym był przydatny w świecie Gwiezdnych Wojen, robiąc film, w którym wszyscy mówią: „Och, świetnie, to są plany Sokoła Millennium, ach, to babcia Chewbacci”. To wszystko samo w sobie, to świetnie, chociaż chciałbym wziąć coś nowego i stworzyć kilka nowych postaci i po prostu rozszerzyć świat, w przeciwnym razie wydaje mi się, że to bardzo mała historia.
Przeczytaj także: Hayden Christensen domaga się własnego serialu o Darth Vader na Disney+ po Obi-Wanie Kenobiego
Czy wizja Waititi odniesie sukces?
Myśląc o tym, co reżyser osiągnął do tej pory, nigdy nie zawiódł w dostarczaniu rekordzistów kasowych, nie jest tak naciągane, aby sądzić, że następny projekt również odniesie sukces. Ale samo zdmuchnięcie dachu z kin nie jest jedynym celem raty franczyzowej.
Krytyczny aspekt sukcesu filmu polega na tym, że Waititi najlepiej radzi sobie z pojęciem absurdu. Jego prace są pełne bezsensu, choć są satyrycznymi komentarzami na temat okrutnego, upadającego społeczeństwa. Jego geniusz najlepiej sprawdza się w pracy na planie wizjonerskich, pomysłowych filmów z producentami, którzy dają mu swobodę pełnego odkrywania tego, do czego jest zdolny. Ale ile absurdów pasuje do weterana i doświadczonej serii, takiej jak Gwiezdne Wojny?
Przeczytaj także: „Nigdy więcej tego nie rób”: Taika Waitit wskazuje na wyjście MCU po Thor: Miłość i grzmot wstrząsnęły fanami
To powinna być przestroga dla miłośników Marvela i Gwiezdnych Wojen. Thor: Ragnarok był kiedyś filmem życia, który na zawsze wyznacza punkt w Marvel Cinematic Universe, kiedy Asgard przestaje istnieć. A jednak film z taką powagą, choć genialny, zamienił się w komiczną farsę, jeśli chodzi o portret ponurego zazwyczaj tytułowego bohatera. Czy Gwiezdne Wojny mogą sobie pozwolić na takie ryzyko, czy też taki poziom twórczego geniuszu jest właśnie tym, czego potrzebuje teraz nasycony wszechświat?
Powiązany - Taika Waititi ujawnia, czy Jane Foster zastąpi Chrisa Hemswortha po Thor: Love and Thunder