RECENZJA: „Brightburn” nie jest super, człowieku
Dla miłośników filmu o superbohaterach jest to naprawdę jeden z najlepszych czasów, aby żyć – ponieważ kasa jest nieustannie atakowana adaptacjami takich filmów jak Marvel i DC, przeszłość wyraźnie istnieje jako wskaźnik, że przyszłość wygląda nie mniej niż oślepiająco jasno dla tego gatunku. To powiedziawszy, odświeżające jest widzieć inne podejście do tak wypróbowanej i prawdziwej formuły, którą wyprodukował James GunnBrightburnpróbuje osiągnąć. Gunn, nieobcy światu teatralnych wycieczek tego pokroju, kierował niedocenianym wysiłkiem w 2010 rokuSuper, dwastrażnicy Galaktykiwpisy i nadchodząca trzecia kontynuacja, wraz zOddział samobójcówna pokładzie w nadchodzących latach. Oczywiste jest, że mężczyzna zna się na takich opowieściach, a w połączeniu z braćmi Markiem i Brianem w swoim kąciku pisarskim wraz ze stosunkowo nieznanym reżyserem Davidem Yarovesky dlaBrightburn, czy piorun może uderzyć jeszcze raz?
Przez wielu postrzegana jako niskobudżetowa, mroczna wersja Supermana, zaczerpnięta ze zwiastunów filmu,Brightburnwpadł do świadomości wielu kinomanów po tajnej produkcji i nieoczekiwanym ogłoszeniu w grudniu ubiegłego roku. W tym czasie Gunn zaczynał pracę jako nowo zatrudniony reżyser pseudo-sequela/rebootOddział samobójcówdla rywala Marvela między miastami, DC, zaledwie kilka miesięcy od ponownego zatrudnienia na dyrektora trzeciegoStrażnicypo kontrowersyjnym roku, w którym został usunięty z projektu. Uświadomienie sobie, że jego pieczęć aprobaty będzie istniała na całym świecieBrightburn, który w połączeniu z jegoLegion samobójcówodsłonięcie i ewentualny powrót do Marvela zdawały się wskazywać, że losy niezaprzeczalnie zmieniły się dla mężczyzny, ale niestety wraz z uwolnieniemBrightburn, widać, że nawet najbardziej utalentowani wciąż są w stanie zrobić coś niezwykle nudnego.
Naprawdę nie ma o czym mówićBrightburntego jeszcze nie widać z przyczep – humanoidalna młodzież (Jackson A. Dunn) rozbija się na Ziemi w stylu Kal-El-esque w pobliżu farmy Breyer, gdzie Tori (Elizabeth Banks) i Kyle (David Denman) zmagali się z niepłodnością i nie chcą niczego więcej niż własnego dziecka. Przyjmując go jako swojego syna i nadając mu imię Brandon, chłopiec wkrótce zaczyna zdawać sobie sprawę, że może być trochę inny niż jego wiek, zwłaszcza że w okolicach jego 12. urodzin zaczynają pojawiać się różnorodne podwyższone umiejętności – nie można zaprzeczyć podobieństwom do wielu opowieści o pochodzeniu Ostatniego syna Kryptona, ale film nie trwa długo, aby wyruszyć w innym kierunku, ponieważ Brandon zaczyna słyszeć tajemniczy głos mówiący do niego i jego nieletniego popędy, od dawna odrzucane jako typowy nastolatek, zaczynają nabierać złowrogiego klimatu po kilku tajemniczych, brutalnych wydarzeniach w jego rodzinnym mieście, które natychmiast budzą podejrzenie, że Brandon może być sprawcą.
Atmosfera niczym w filmie przypomina wiejskie, nadprzyrodzone nasilenieProszę o ciszęlub10 Cloverfield Lane, ale w przeciwieństwie do oryginalności obecnej w obu,BrightburnJedyną bronią jest przekształcenie naszego bohatera w złoczyńcę, co samo w sobie nie jest niczym szczególnym w rozległej historii fikcji. To wysiłek jak w małym miasteczkuKronikai niestety sposób, w jaki zło Brandona zaczyna się budzić, zawiera łatwe do przewidzenia przerażenia i tak naprawdę nie różni się niczym od każdego thrillera o opętaniu demonicznym w historii filmu, jakby był to remakeOmenosadzony w Smallville. Tak, ewentualne sceny, w których Brandon wyładowuje swoją agresję, są rzeczywiście intensywne, nawet koszmarnie, gdy film się kończy, ale umieść go w dużym mieście lub całkowicie odejmij jego moce, a teraz oglądaszCzłowiek ze stalilub nawetHalloween- powiedzmy jednak, że sekwencja kolacji ma upiorny moment, który był już widziany w zwiastunach, ale nadal jest trudny do obejrzenia. W końcu nie ma w tym nic podnoszącego na duchu, ekscytującego ani godnego uśmiechuBrightburn- przez cały czas jego krótkiego 90-minutowego czasu działania prawdopodobnie znajdziesz ponury, ponury film, który nie jest tym, z czym chciałbyś się zrelaksować po długim dniu w pracy.
Jeśli chodzi o wydajność, chciałbym myśleć, że wszyscy zaangażowani robią, co mogą, ale niezgrabny dialog i przewidywalne łuki postaci nie działają na korzyść nikogo. Banks radzi sobie nieco lepiej, działając we frustrującym zaprzeczaniu, że jej syn może być takim potworem i pokazując, jak psychicznie rozplątuje się w takiej sytuacji, podczas gdy Denman również utrzymuje swoją pozycję jako realista rodziny, a nawet Dunn zapewnia coś, co wydaje się przypadkowo dotykać odcieni blasku, głównie wtedy, gdy następuje przejście i jest w stanie zostawić niezręczną postać z pierwszego aktu filmu, nosząc złowrogą, odpychającą maskę i zdolność do rzucania przerażenia z czegoś tak prostego jak ślepa próba gapić się. Poza tymi najważniejszymi wydarzeniami nic nie jest szczególnie godne zapamiętania, a jako dodatkowy bonus prawdopodobnie na końcu pojawi się tyle samo pytań związanych z historią, co na początku.
Brightburnjest przykładem filmu, w którym brakuje zwrotów akcji, których wyraźnie chcieli Gunn i ekipa, filmu, który nie wymaga oglądania, aby dowiedzieć się, dokąd zmierza, i zawiera kilka przyzwoitych występów, które niestety nie wystarczają, aby uzasadnić zakup biletu także. Pozdrawiam wszystkich zaangażowanych za próbę, ale jeśli kasa jest podobna do samego filmu, prawdopodobnie ten początkowo jasny wysiłek powinien szybko się wypalić.