„Grałem detektywa, który nie miał nic do roboty”: Harrison Ford nie lubił kultowego filmu za 41,6 miliona dolarów, mimo że wrócił do kontynuacji z Ryanem Goslingiem
Legenda Hollywood, Harrison Ford, jest znany z tego, że ma w swojej torbie jedne z największych franczyz, jakie Hollywood kiedykolwiek wyprodukował. Z Indiana Jones I Gwiezdne Wojny Do Łowca androidów , był głównym bohaterem wszystkich z nich i nieuchronnie zyskał ogromne uznanie za swoje występy. Jednak tylko dlatego, że publiczność lub krytycy coś lubią, nie oznacza, że Fordowi też się to spodoba. Tak jest w przypadku Forda i kultowego klasyka Łowca androidów.
Wydany w 1982 roku film ma w sumie siedem cięć, z których jeden przedstawia postać Forda, Ricka Deckarda, opowiadającego sceny z samego początku. Jednak zgodnie z Indiana Jones gwiazda, nie podobała mu się żadna wersja filmu, która później stała się wizjonerskim arcydziełem, ponieważ tak naprawdę nie mógł utożsamić się z postacią ani historią. Chociaż wiadomo, że z biegiem lat jego perspektywa nieznacznie się zmieniła, zwłaszcza gdy wrócił na 2017 rok Łowca androidów: 2049 dalszy ciąg.
Przeczytaj także: „Miałem bardzo silną reakcję”: Harrison Ford odrzuca franczyzę Star Wars wartą 51,8 miliarda dolarów, rozmawiając o swoim ulubionym filmie
Gorzkie doświadczenia Harrisona Forda z Łowca androidów
Harrison Ford wielokrotnie wyrażał swoje niezadowolenie Łowca androidów . I choć dzieje się tak z powodu jego komplikacji związanych z samym filmem, jego konflikty z reżyserem Ridleyem Scottem absolutnie nie pomogły. Chociaż film okazał się jednym z najlepszych przykładów filozofii, motywów science fiction i grafiki, podczas jego pierwszego wydania odbiór był mniej niż akceptujący.
Coś Harrison Ford związane, ponieważ nie mógł całkowicie zapanować nad procesem. Jego postać, Rick Deckard, był byłym gliną i obecnym łowcą androidów, co oznacza, że jego zadaniem było schwytanie sztucznie skonstruowanych humanoidów zwanych replikantami i wysłanie ich na emeryturę przy użyciu śmiertelnej siły. Komentując to, Ford wspomniał, że on „grał detektywa, który nie miał nic do roboty”. Co było jednym z głównych powodów, dla których taki bohater akcji jak on miał trudności z utożsamieniem się.
Szczególnie żałował lektora, który musiał zrobić w wersji, w której jego postać opowiadała sceny, ponieważ wyjaśnił, że to, co prześladuje go najbardziej, to nie 50 wyczerpujących nocy, które musieli kręcić w deszczu, ale podkłady głosowe. Dodał, jaki był „Zobowiązana do pracy dla tych klaunów, którzy pisali jeden kiepski głos po drugim”. Chociaż znalazł to wszystko “naprawdę szalone” wyjaśnił również, że film nie podobał mu się w taki czy inny sposób.
Przeczytaj także: Podróż Harrisona Forda do Indiany Jonesa o wartości 1,96 miliarda dolarów zakończona „The Dial of Destiny”
Zmieniona perspektywa Harrisona Forda Łowca androidów
Na szczęście z biegiem lat film zaczął zyskiwać uznanie zarówno krytyków, jak i widzów, a stosunek samego Forda do filmu uległ zmianie. Zauważył kiedyś w wywiadzie, jaki był film 'wyprzedza swoje czasy.' Uznając wartość futurystycznego arcydzieła Scotta, „wpływ na pokolenia filmowców i wizualnych gawędziarzy”, zauważył, że cel filmu nie został całkowicie utracony przez przyjęcie, jakie zyskał w tym roku premiery.
Reżyserowi Ridleyowi Scottowi i Harrisonowi Fordowi udało się również rozwiązać dzielące ich różnice w międzyczasie wydaje się, że po wydaniu w 2007 roku Blade Runner: Ostateczna wersja , w którym Scott podzielił się wieloma wizjami Forda, wycinając część narracyjną. W związku z tym nie tylko poprawiło się jego postrzeganie ogólnego doświadczenia, ale także umożliwiło mu ponowne wcielenie się w swoją rolę w 2017 r. Łowca androidów: 2049 z Ryanem Goslingiem .
Przeczytaj także: Reżyser Harrisona Forda rzekomo chciał zemsty na Seanie Youngu po tym, jak odmówiła randkowania z nim: „Nigdy bym tego nie zrobił”
Przyznał również, że film wywarł wpływ na jego życie i pomyślał, że kontynuacja może zostać bardzo dobrze przyjęta, ponieważ publiczność może być w stanie natychmiast się z nią połączyć, w przeciwieństwie do oryginalnego filmu. Cóż, to ogromne szczęście, że w końcu może opowiedzieć o jednym z najlepszych występów w swojej karierze, zwłaszcza że fani wciąż mają nadzieję, że zobaczą go ponownie w takiej roli.
Źródło: Niezależny