„Każdy inny reżyser powiedziałby im, żeby to złagodzili”: reżyser Rob Zombie broni The Munsters pośród szalejących złych recenzji
Munsterowie to ujmująco komediowy romans dla tych, którzy uważają, że zwykłe komedie romantyczne są zbyt banalne jak na ich gust. Film da ci klimat wszystkich zakochanych ludzi szukających swojego jedynego prawdziwego adoratora, ale na tym się nie kończy. Przekracza granice w Transylwanii i wprowadza naszego odwiecznego literackiego potwora z Frankensteina i dodaje trochę dziwaczności do miksu, aby stworzyć wyśmienitą paletę dramatów, która nie jest straszna ani makabryczna.
Przeczytaj także: Munsterowie Recenzja: Najgorszy film roku
Wszystko, co trzeba wiedzieć i kochać Munsterowie
Munsterowie wywodzi się z klasycznie epickiej ery sitcomów wczesnych lat 60. Program, który trwał od 1964 do 1966 roku, został stworzony przez Eda Haasa i Norma Liebmanna. Po raz pierwszy przedstawił widzom nieudolną i dysfunkcyjną rodzinę potworów, które spędzają swoje (nieumarłe) życie jedno nieszczęście na raz, próbując zrozumieć, dlaczego ludzie tak dziwnie na nie reagują.
Przeczytaj także: Kubuś Puchatek: Krew i miód Reżyser zwrócił swoją uwagę na horrorową wersję Piotrusia Pana
Rob Zombie przywraca ukochany serial komediowy na ekrany i chociaż jego twierdzenia o nakręceniu filmu w oryginalnej czerni i bieli zostały obalone (ku jego konsternacji), film nadal przyciągał publiczność, która gromadziła się, by poczuć odrobinę epoki lat 60. nostalgia. Reszta, która spodziewała się przyjemnego dysfunkcyjnego romansu komediowego bez żadnego historycznego przywiązania, który towarzyszy tej pikantnej i wyjątkowo wyjątkowej historii, z pewnością wyjdzie z kin rozczarowana.
Munsterowie Reżyser, Rob Zombie, odwraca się od trolli
Kiedy zwrócono się do Roba Zombie z filmem, był to projekt marzeń, coś, co powstawało zbyt długo. W jego wizji oświadczenie, które chciał wygłosić, było odtworzeniem dziecięcego zachwytu, jaki ta zwariowana komedia wniosła w jego życie w tamtych czasach. Nie podążając za prawdziwym postrzeganiem czasu, postacie, które istnieją na swoich efemerycznych przedmieściach, oświetlają każdą klatkę w odcieniach neonu i surrealizmu.
„W ten sposób dostałem się do wszystkiego jako dziecko. To dla następnej fali fanów potworów, którzy nadejdą w naszą stronę. Ten film to narkotyk otwierający drogę do bardziej hardkorowego horroru… To po prostu miszmasz wszystkiego, co jest zamrożone w czasie. Tak wspominam dzieciństwo. I tak zapamiętałem „The Munsters”.
Przeczytaj także: Fani dzwonią Wilkołak nocą najlepszy dotychczas serial telewizyjny MCU
Reżyser mówił dalej o odważnych, kolorowych i stylistycznych wyborach, których zdecydował się dokonać w filmie. Mimo że jego pierwotnym zamiarem było dostarczenie charakterystycznych czarno-białych zdjęć z lat 60., ostatecznie decyzja studia o zastosowaniu koloru okazała się na jego korzyść.
„Kiedy zobaczyłem wszystkich w makijażu, pomyślałem:„ To wygląda jak kreskówka na żywo. Nawet nie wyglądają, jakby były prawdziwe. Wyglądają, jakby były zrobione z gumy. Wyglądają na fałszywe. To nie ma nic wspólnego ze stylem, w jakim ludzie teraz kręcą filmy. Ale tak właśnie czułem, że tak musi być. Na początku podchodziłem do tego w inny sposób. A co, jeśli zapalę to realistycznie? To nie wydawało się właściwe. To musi być hiperrealne”.
Następnie Rob Zombie docenia skrajności, które były wyraźnie widoczne w jego dziwacznym projekcie – przesadny zespół, ekscentryczne kostiumy, niecodzienny dramat, surrealistyczne oświetlenie, fantastyczny scenariusz oraz równie śmieszna i szalona trupa, która trzymała to razem , ponieważ według Zombie, „każdy inny reżyser powiedziałby im, żeby to stonowali”.
Munsterowie jest dostępny do przesyłania strumieniowego w serwisie Netflix.
Źródło: Różnorodność