„Mam szczęście, że lubią moją pracę”: Quentin Tarantino nie był pewien, czy uda mu się przekonać Leonarda DiCaprio i Brada Pitta do „Pewnego razu w Hollywood”
Genialny rezydent i okazjonalny krytyk, Quentin Tarantino, zastanawiał się kiedyś, czy będzie w stanie zrealizować swoje marzenia w swoim najnowszym scenariuszu, i jako taki był dobrze pogodzony ze swoim losem, jakikolwiek by on nie był. Rzadko zdarza się, by aktor odrzucił rolę zaproponowaną przez Quentina Tarantino, kiedy wszystko, czego mężczyzna dotknie, natychmiast staje się certyfikowanym klasykiem. Ale Hollywood jest zniewolone zmiennością, zmianami i ewolucją, a wszystko, co nie porusza się do przodu, tonie. To samo dotyczy nawet największych aktorów i reżyserów na liście.
Quentin Tarantino o pracy z Leonardo DiCaprio i Bradem Pittem
Jeszcze przed rozpoczęciem produkcji filmu z 2019 r. Dawno dawno temu w Hollywoodzkie , krążył po spektakularnej i niewiarygodnej obsadzie. Prawie niemożliwe było zrozumienie Leonarda DiCaprio, Brada Pitta i innych Margot Robbie występujący obok siebie, wszyscy o równym znaczeniu w filmie, żaden nie przyćmiewa drugiego, a każdy doskonale czuje się w swoich odpowiednio wyznaczonych rolach. Jakie były szanse, że ktoś napisze scenariusz do filmu, który mógłby zrobić to z największymi aktorami, których to pokolenie miało szczęście oglądać i prezentować ich w zsynchronizowanej harmonii?
Quentina Tarantino wiedział, że prawdopodobieństwo znalezienia pożądanego składu aktorów dostępnych w jego filmie w tym samym czasie było znikome. I nie wahał się przyznać tego faktu w wywiadzie dla Ali Plumb z BBC Radio 1:
„Ludzie pytali mnie… mówili: „Czy napisałeś [Pewnego razu… w Hollywood] z myślą o nich?” A ja odpowiadam: „Cóż, chyba tak, ale nie mogłem założyć, że” zdobądź je. Mam na myśli, że to jest jak casting stulecia!” Ale w przypadku Brada i Leo, z którymi pracowałem wcześniej, mam po prostu szczęście, że reagują na moją pracę. Jeśli wyślę im scenariusz do przeczytania, na pewno go [przeczytają].
To znaczy, chyba że jest coś takiego. I żaden z tych facetów nie rezerwuje sobie trzech obrazków głęboko, wiesz. Więc jeśli nie robią czegoś w tym konkretnym momencie, być może możesz ich zdobyć. To jest do pomyślenia. Ale mam po prostu szczęście, że podoba im się moja praca, więc chcą ją przeczytać, a potem możemy porozmawiać o tej postaci”.
Patrząc na to z perspektywy czasu, raczej trudno uwierzyć w produkcję Pewnego razu… w Hollywood bez postaci Leo DiCaprio, Brada Pitta i Margot Robbie w składzie.
Film Quentina Tarantino o Hollywood i jego gwiazdach
W swoim potencjale komediowej wesołości, Quentin Tarantino pisze scenariusz i reżyseruje film o niegdyś błyskotliwym aktorze, który staje w obliczu zagłady swojej sławy i zmaga się z rzekomym okrucieństwem konieczności przyjmowania drugoplanowych ról ze swoim kaskaderem zawsze u boku jako jego skrzydłowy . Nawet pomimo podstawowego tonu komedii/dramatu, jaki panuje w filmie, Pewnego razu… w Hollywood staje się przezabawny dla Leonarda DiCaprio występującego jako wyblakły gwiazdor filmowy, z Bradem Pittem, który go wozi i wygłasza motywujące przemowy, podrzucając go na plany. Margot Robbie jak zwykle to powiew świeżego powietrza na wskroś.
Ewoluując od nazistów, zabójców ninja i niewolników polujących na nagrody, umysł Tarantino zwraca się teraz ku introspekcji własnego domu, Hollywood i wszystkich jego barwnie ubranych postaci.
Pewnego razu… w Hollywood jest dostępny do przesyłania strumieniowego na Apple TV+.
Źródło: Radio BBC 1