RECENZJA: Magiczne „naprzód” to nic innego
To, czy jestem w mniejszości, czy nie, jest chyba nieistotne. Osobiście jestem głęboko przekonany, że poza jednym wyjątkiem, dorobek Pixara w ciągu ostatniej dekady po wydaniu wciąż potężnego filmu „Powinien był być ostatecznym łukiem” Historia zabawek 3 był, z braku lepszego określenia, co najwyżej ponury. Z listą dojrzałą w niepotrzebnych kontynuacjach i oryginalnych pomysłach, które można łatwo określić jako mało inspirujące, nie można zaprzeczyć, że niegdyś szalejący płomień, który początkowo wyniósł tak legendarne studio znacznie powyżej większości post-renesansowej ery późnych lat 90. i wczesnych 00. macierzyste studio Disney zaczęło szybko migotać.
Niestety, stało się to nawet w następstwie takich wysiłków, jak niezwykły rok 2017 Orzech kokosowy , naprawdę ten jeden wyjątek, który pokazał potencjał Pixara do okazjonalnego produkowania filmów z dobrze wyważoną mieszanką emocji, humoru, genialnej narracji i nieskazitelnych animacji, których widzowie początkowo oczekiwali przy każdym wydaniu. Z Naprzód , ich ostatnia próba odzyskania tej nieco zapomnianej wczesnej magii, jest w najlepszym razie schematyczna i rozczarowująco nudna w najgorszym.
Wchodząc w Naprzód nawet najbardziej podstawowa wiedza osób zaangażowanych za kulisami nie wywołuje silnego poczucia pewności siebie. Jest to szczególnie silne, gdy weźmie się pod uwagę powołanie na stanowisko dyrektora Dana Scanlona. Scanlon, najbardziej znany z szeregu bezpośrednich sequeli Disneya, a nawet przeciętnej kontynuacji Pixara (2013 Uniwersytet Potworny ) jest prawdopodobnie wątpliwym wyborem, zwłaszcza gdy początkowe zwiastuny zdawały się przedstawiać historię osadzoną w świecie, który wydawał się podobny do czegoś, co Mrożony niezręcznie połączył się z niewypałem Netflixa Davida Ayera z 2017 roku Jasny . Wydaje się, że założenie Buddy-Cops-Set-Wewnątrz-nowoczesnego-świata-okupowanego-przez-mistyczne-stworzenia zostało w pewnym stopniu dostosowane do Naprzód , z weteranami Avengers, Tomem Hollandem i Chrisem Prattem, udzielającymi głosu Lightfootom, dwóm braciom elfom żyjącym w świecie zamieszkałym przez jednorożce, centaury, chochliki i tym podobne.
Przeczytaj także: Cały czas Disney zabijał filmowych rodziców
W tej krainie fantazji bardzo realna obecność magii została zastąpiona postępem technologicznym, który przekształcił społeczeństwo w coś bardzo podobnego do współczesnych przedmieść. Kiedy nieśmiały, powściągliwy Ian (Holandia) otrzymuje w spadku laskę i magiczny klejnot na swoje 16. zagorzały fan wszystkiego, co można znaleźć w grach RPG lub magicznej historii ich świata, aby użyć zaklęcia w celu przywrócenia ich zmarłego ojca, z którego żaden nie znał go dobrze, ale obaj darzyli go wielkim szacunkiem przez większość ich życia.
Jednak gdy rzucanie zaklęcia idzie okropnie źle w połowie procesu, udając się tylko w zniszczeniu klejnotu, a także wyłącznie w materializacji nóg i stóp ich ojca, bracia muszą znaleźć zastępczy klejnot w duchu każdej klasycznej drogi komedia lub jakaś animacja Weekend u Berniego .
Pozbądź się fantastycznej powierzchowności, a wszystko, co ci pozostaje, to wyjątkowo przeciętna historia, która na szczęście jest wspierana przez przyzwoitą chemię i aktorstwo głosowe zarówno Hollanda, jak i Pratta. Chociaż wydaje się, że żadne z nich nie odróżniało swoich postaci od większości ich poprzednich prac – Iana można łatwo pomylić z Peterem Parkerem, podczas gdy synteza Star-Lorda i Andy’ego Dwyera autorstwa Barleya cuchnie mentalnością „Jeśli to nie jest zepsute”.
Obaj dobrze się ze sobą bawią i ogólnie są tak nieszkodliwą parą animowanych postaci, jak można znaleźć w eleganckich, błyszczących ścianach Pixara. Niestety, te typowe charakterystyki reprezentują szczyt jakości członków obsady, ponieważ Julia Louis-Dreyfus przedstawia matkę chłopców z nieco zbadaną, powtarzającą się fabułą obejmującą jej rutynę ćwiczeń w domu, która znajduje wyjątkowe rozwiązanie podczas Naprzód trzeci akt, oprócz jej parowania z Octavią Spencer jako Manticore, która łączy siły, by wytropić braci, po sekwencji w restauracji Chuck E. Cheese-esque prowadzonej przez Spencera, która ma dość duży wpływ na postępy w filmie. Jest też chłopak matki chłopców, policjant/centaur, który czasami ma coś do zrobienia. Nadal nie mam pojęcia, czym jest Mantikora.
Niestety, te wady mają znaczenie Naprzód największy problem: niemożność właściwego wykorzystania scenerii i potencjału oferowanego przez świat w filmie, aby stworzyć naprawdę wyjątkowe momenty pasujące do takiego mitologicznego środowiska. Podobnie jak przebój Disneya z 2016 roku Zootopia który spotkał podobny los, Naprzód podobnie potyka się i nawet nie próbuje w pełni wykorzystać okazji do pokazania, jak wyglądałby świat mitów i legend osadzony w roku 2020. Usuń kilka scen z wyżej wymienionymi stworzeniami, a to tylko kolejny film, w którym dzieje się garść nieciekawych rzeczy, które, chociaż większość z nich dochodzi do konkluzji w pewnym momencie, nie są w stanie konsekwentnie pozostać wciągające i są bardziej prawdopodobne wywołują ziewnięcia niż, powiedzmy, grzeczne chichoty.
Nawet kilka rozproszonych momentów akcji i naprawdę ekscytujące zakończenie nie wystarczą, by uratować Naprzód z dna kosza z okazjami Walmart, ani też znak towarowy nie próbuje pociągnąć za serce. Rozczarowujące jest również to, że niewiele wysiłku poświęca się wyjaśnieniu, dlaczego osobowości braci są takie, jakie są. Należy również wspomnieć, że większa historia obejmuje klątwę otaczającą każdego, kto kradnie najważniejszy klejnot, kolejny przykład czegoś, co, jak sądzę, mogło zostać dogłębnie wyjaśnione w pewnym momencie, ale myślę, że wydarzyło się, gdy byłem zbyt zajęty studiowaniem mojego butelka wody na niedoskonałości. To przedsięwzięcie, uwierzcie mi, przykuło moją uwagę znacznie bardziej niż większość tego, co działo się na ekranie.
Realistycznie, prawdopodobnie jestem zbyt surowy. Animacja, choć nic specjalnego, płynie ładnie i wygląda akceptowalnie. Wydaje się, że nikt z obsady, scenarzystów lub jakiejkolwiek przypadkowej części ekipy nie włożył mniej niż 75-80% wysiłku w doskonałą ilustrację zespołu wykonującego po prostu swoją pracę, ani razu nie przekraczając podstawowego wezwania obowiązek stworzenia czegoś naprawdę niezapomnianego. Nigdy bym nie powiedział Naprzód to zły film, ani też nie oczekuję, że Pixar kiedykolwiek w pełni odzyska dawną świetność lata po tym, jak minęły te dni. Ale mogę też z całą pewnością stwierdzić, że jedyną magią, jakiej byłem świadkiem, jest to, że film taki jak ten jest tak szybko zapominany, zanim pewnego wietrznego, ciepłego marcowego wieczoru opuszczam zaciemniony teatr.
Co znowu widziałem?