RECENZJA: The Gentlemen Is Another Guy Ritchie Movie
Kiedy nazwisko Guy Ritchie wkrada się do jakiejkolwiek rozmowy związanej w jakiś sposób z filmem, byłymi mężami Anglii lub Madonny, reakcja na taki temat może być bardzo różna, od sporego przewrócenia oczami po skinienie głowy z aprobatą przy rozważaniu najważniejsze wydarzenia w karierze reżysera. Po szturmowaniu za bramę z takimi kultowymi klasykami jak 1998Zamek, zapas i dwie beczki do paleniai 2000Urywek, niewypały tak szeroko panoramowane jak w 2002 rokuZmiecionyna szczęście przygotował grunt pod masowe odbicie w 2009 rokuSherlocka Holmesai jego kontynuacja z 2011 roku, chociaż pinballowy charakter jego filmografii ponownie podniósł swoją brzydką głowę dzięki średnim wpływom kasowym z 2015 rokuCzłowiek z UNCLEi ogólna porażka z 2017 rokuKról Artur: Legenda miecza. Choć zeszłoroczna adaptacja aktorskaAladynzrobili wystarczająco dobrze, aby utrzymać go, przynajmniej tymczasowo, poza budzącym postrach więzieniem reżysera, czy Bogowie Filmu Akceptowalnej Jakości, wraz z jego zamiłowaniem do narracji cockney, scenariuszem pełnym przekleństw i szaleńczym montażem w stylu Trainspotting które stały się znakiem rozpoznawczym jego pracy, znalazły drogę do jego najnowszych pracPanowie?
Przeczytaj także: Kapitan Marvel 2 dostaje scenarzystę i poszukuje kobiet-reżysera
Dobra wiadomość dla fanklubu Guya Ritchiego — chociaż ogólny wygląd i tempo mogą być bardziej konwencjonalne niż niektóre z jego wcześniejszych, być może bardziej energicznych wysiłków, to wciąż jest to bez wątpienia kolejny wypróbowany i prawdziwy dodatek do CV Ritchiego. Bez pomocy Wikipedii bardzo wątpię, czy byłbym w stanie opisać założenie, które nakłada fabułę na fabułę w sposób widziany wcześniej przez nieco lepszych reżyserów, który łatwo rozpłynąłby się w zupy bez dobrej pracy pokazanej przez zaangażowana obsada. Nie popełnij błędu — wiele się dzieje, od transakcji narkotykowych po amatorskie teledyski rapowe, a także uciekinierkę i kogoś, kto próbuje zawrzeć umowę filmową, a wszystko to napędzane przez, powiedzmy, talent Ritchiego do wulgarnego języka, okresowej przemocy oraz środowisko bocznych ulic i bocznych ulic Anglii. Przypuszczam, że najlepiej można by to opisać jako kolejny film, ale zrobienie tego naprawdę nie byłoby niczym więcej niż całkowitą krzywdą dla prawie każdego aktora z personelu, z których wszyscy w pełni wykorzystują to, co otrzymują i w jakiś sposób robią.Panowieprzynajmniej do oglądania.
Matthew McConaughey? Jest tutaj, znowu grając siebie, jako pewnego rodzaju narkotykowy boss, podczas gdy Charle Hunnam może grać jeden ze swoich lepszych występów, chociaż wciąż nie wiem, czy ma być ochroniarzem, czy jakimś płatnym zabójcą – jak sądzę Pominąłem tę część streszczenia Wikipedii lub rozpraszało mnie to, że w tym momencie na mojej twarzy pojawił się sos do spaghetti. Rola Jeremy'ego Stronga jako partnera biznesowego (?) McConaugheya jest dobrze traktowana, co jest kolejnym wskaźnikiem, że przyszłość wygląda wyjątkowo świetlanie dla Stronga po tak wyjątkowych rolach, jak w 2015 rokuDuży skrót, a często niezawodny trener bokserski / postać zbira Colina Farrella nie mógł lepiej pasować. Wreszcie Hugh Grant, który po krótkiej dyskusji jest zdeterminowany, by konsekwentnie wykonywać dobrą robotę po swoich czasach w komedii romantycznej, może zostać obarczony rolą osoby, która opowiada o filmie w nieco nietypowy sposób, ale nadal udaje mu się wydobyć na powierzchnię urok, który tak naturalnie posiada – jest, jak mógłby powiedzieć Will Ferrell w roli Jamesa Liptona, zawsze rozkoszą. Tak, są inni członkowie obsady, z których wszyscy wykonują świetną robotę przy różnych ilościach czasu ekranowego, jaki mają, ale podobnie jak tendencja scenariusza do dezorientowania publiczności za pomocą mocno akcentowanych dwunastu milionów fabuł, aby wymienić ich wszystkich, ostatecznie strata słów. Zaufaj mi, wszystkie są świetne.
Moja skłonność do badaniaPanowiemoże wydawać się, że skłania się w kierunku zwolnienia, ale na szczęście wszyscy ci, którzy uzupełniają listę obsady, pomogli skierować moją uwagę na ekran, nawet gdy przeładowana kanapka pozornie niepowiązanych wątków ma trudności z utrzymaniem tego filmu. Nie ma nic nadmiernie szokującego ani zaskakującego w tym, co dzieje się w ciągu prawie dwóch godzin pracy, poza pewnymi przewidywalnymi, krętymi momentami tu i tam – po prostu, jeśli jesteś fanem Guya Ritchiego, prawdopodobnie będziesz się dobrze bawić . Jeśli chodzi o wieczne wysypisko śmieci, jakim jest styczniowy harmonogram publikacji filmów, można zrobić o wiele gorzej.