Aktualności
Co by było, gdyby kontra Doctor Strange 2: Kto zrobił lepszą przygodę w Multiverse?
-Reklama-
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});
przez
Myślę, że wszyscy fani Marvel Cinematic Universe mogą się zgodzić, że gra polegająca na przekopywaniu się przez koncepcję w poszukiwaniu wskazówek i wymyślaniu teorii jest ogromną częścią zabawy. W tym sensie więc nowy Serial animowany Disney+ Co by było, gdyby…? sprowadza się do powiedzenia Marvela: „Jesteś widziany”.
Jest to przedstawienie, które kusi nas do zastanowienia się. Co mogłoby się stać, gdyby Peggy Carter zamiast Steve'a Rogersa otrzymała serum superżołnierza doktora Erskine'a? Gdzie potoczyłoby się życie Peggy? A co ze Stevem? Albo Bucky'ego? Każdy odcinek odwołuje się do komiksowych korzeni Marvela. Co jeśli? sprytnie unika ścieżki najmniejszego oporu, po prostu zmieniając Kapitana Amerykę w zamienionego płcią Kapitana Wielkiej Brytanii.
Ten crossover z kreskówek potwierdził pogłoski o powiązaniach z What If…?. Animowana antologia Marvel Studios badała alternatywne linie czasu MCU, podczas gdy inne teorie zostały wyłączone przez ten zwiastun. Napisy ujawniły, że zły Doktor Strange Wariant to „Sinister Strange”, a nie What If…? Strange Supreme .
Jeśli uważamy, że jest zły, powinniśmy poczekać na jego inne warianty. Producent Doctor Strange in the Multiverse of Madness, Richie Palmer, zauważył, że niezależnie od wszystkich występów w Multiverse, ten film opowiada o Stephenie Strange'u, który „rozlicza się z samym sobą”.
„Po wszystkich decyzjach, które podejmował przez lata, ten film naprawdę pokazuje, jak Stephen rozlicza się sam ze sobą”.
Jedna samoocena nie będzie miała znaczenia, ponieważ Strange z MCU będzie musiał zmierzyć się z wieloma wersjami samego siebie. Zostało to podobnie zbadane w What If…? Odcinek 4, w którym widzowie śledzą losy Stephena Strange'a, który traci swoją ukochaną w niesławnym wypadku samochodowym.
„Rzeczy stają się dość dziwne. Uwielbiamy ten odcinek Co by było, gdyby…? i mamy nadzieję, że zrobimy to sprawiedliwie. Przedstawia inną wersję Doktora Strange'a – tego, który pozwolił, by wszechświat, w którym żył, został zniszczony z powodu swojej miłości do Christine. Jeśli był do tego zdolny z samolubnych powodów, czy jest to coś, do czego byłby zdolny także nasz Stephen? Chcielibyśmy pomyśleć: „Nie, nasz facet jest bohaterem”, ale nigdy nie wiadomo.
Co by było, gdyby…? Strange Supreme miało przenieść się do ludzkiej rzeczywistości. Jego żądza władzy wynikała z żalu po stracie ukochanej osoby. To tylko podkreślało, że bez względu na to, jak bardzo został oszpecony, Strange nadal był prawdziwą osobą z prawdziwymi emocjami głęboko w środku. Jego upadek z łaski zrodził się z „samolubnych” motywów, a nie z czysto złych intencji.
Jedno wielkie pytanie brzmi: „Co jeśli…?” ostatecznie powiązać z rozdzierającymi oś czasu konsekwencjami finału pierwszego sezonu „Lokiego”? Czy serial będzie zawierał jakieś spin-offy na żywo? Jak producent wykonawczy Brad Winderbaum zasugerował, że jest to możliwe w niedawnym wywiadzie. Może, a może nie. Ale w przeciwieństwie do wszystkich innych dotychczasowych programów MCU na Disney +, najciekawszą rzeczą w „Co jeśli…?” nie jest konsekwencjami, jakie seria może mieć dla przyszłych rat franczyzowych.